środa, 1 sierpnia 2012

Halina Poświatowska

***

Bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy nie jest mi zimno.

Chłód wieje z przestrzeni

Kiedy myślę jaka ona duża i jaka ja
To trzeba mi

Twoich dwóch ramion zamkniętych
Dwóch promieni wszechświata

wtorek, 31 lipca 2012

"Bądź przy mnie blisko (...)"

Nie będę Was znów przepraszać za milczenie. Prowadzenie bloga jest proste tylko wtedy gdy jest zabawą. Dla mnie jest czymś więcej. Nie potrafię ot tak po prostu zacząć pisać o bzdurach bo trzeba dodać jakiś post. Potrzebuję inspiracji bo to o czym piszę obrazuje stan mojego ducha i serca. 

Skoro więc nie było mnie tutaj trzy lata odpowiedź jest jednoznaczna. Nie było dobrze. Nie wiem czy będę w stanie opisać to co mnie spotkało jednak wiem, że milczenie jest kiepskim doradcą. O ile czas potrafi leczyć rany o tyle wiara potrafi czynić cuda.

Nie będę już zastanawiać się co wypada mi napisać czy powiedzieć. Będę sobą i bez względu na wszystko nie poddam się więcej przeciwnościom, które jednoznacznie próbują stoczyć mnie na dno za każdym razem zostawiając poczucie, że na nie zasłużyłam.

Wierzę w ludzi i ich dobro. Tą zasadą kierowałam się przez lata do momentu gdy zwątpiłam we wszystko uznając, że tak naprawdę na nic nie mam wpływu bo to co ma się wydarzyć już dawno zostało zapisane. Jakże mylne spostrzeżenie! Dziś mam inne zdanie i świadomie mogę napisać, że człowiek ma wpływ na wszystko bo od niego właśnie zależy jak potoczy się jego życie. Przyjaciel to największy skarb. Wstyd się przyznać ale przekonałam się o tym dopiero niedawno. To on jest moją inspiracją. To on zasiał kolejne ziarnko nadziei. I mimo tego, że w dosyć mało taktowny sposób opowiedziałam mu o moim rozczarowaniu wyrzucając z siebie morze pretensji pod jego adresem -nie odszedł. Jedna rozmowa zmieniła wszystko. Kamień spadł mi z serca nie tylko dlatego, że pierwszy raz rozmawialiśmy tak otwarcie. Zrozumiałam, że w życiu nie warto tracić czasu na sianie domysłów ale odważnie trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, zaakceptować ją i iść na przód dalej. Spojrzałam na siebie z innej perspektywy -ów przyjaciel otworzył mi oczy na błędy jakie popełniałam ja sama a nie on -jak myślałam. Od dawna już wiem, że ten człowiek w pewien sposób jest moją inspiracją do wewnętrznej przemiany. To przy nim czuję ogromną siłę i wsparcie w duchowej wędrówce mojego życia. To on sprawia, że odzyskuje nadzieję. I tylko on jest jeszcze w stanie poruszyć ten głaz w mojej duszy, który nazywamy sercem. Dziękuję, że jesteś.



czwartek, 17 grudnia 2009

Siła serca

Na wstępie powinnam się chyba usprawiedliwić z mojej z góry nie uzasadnionej dłuższej nieobecności. Za mozolny powrót do ponownego skupienia myśli i próby zastąpienia ich odpowiednimi słowami tak, by całość w jednym przy najmniej poście miała sens obwiniam te wszystkie niespodzianki i zaskoczenia, które przydarzyły mi się w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Pamiętam jak pisałam przed wyjazdem do Irlandii, że jadę z nadzieją by "serce odnalazło ostatnią właściwą drogę". Jakże te słowa dźwięczą w mych uszach, bo nieoczekiwanie były początkiem znaczących zmian. Podczas pobytu w Irlandii zmierzyłam się z przeszłością ponownie spotykając pana R. Po przepłakaniu zeszłej zimy i próbach ocalenia bezlitośnie złamanego serca, gdy pan R. zapewniając o swojej wielkiej miłości zostawił mnie z dnia na dzień bez ani jednego słowa wyjaśnienia.. jakie wielkie było moje zdumienie, gdy przy następnym spotkaniu usłyszałam jak wielki przyznawszy się -POPEŁNIŁ BŁĄD. Jeszcze próbował kilka razy zbliżyć się ponownie i gdy nawet w pewnej chwili prawie uwierzyłam, że wszystko może być znów tak jak było -cichy przyjaciel podpowiedział mi, że mężczyzna nie ma w zwyczaju tak szybko się zmieniać.. Mogłam wrócić do czegoś czego pragnęłam i znałam a co zostało mi przez jego odejście odebrane lecz ryzykując kolejny zawód zaczęłam budować zamek wokół innego księcia, który w tej samej chwili zjawił się i oczarował mnie niebieskimi oczami i tamtym dniem gdy pokazał mi miejsce.. gdzie mieszkają wróżki !

Dzień po dniu próbowałam zapamiętać wszystkie ciepłe gesty, którymi mój miły próbował zyskać moje serce. Nauczyłam się również, że czasem w życiu jest tak, że trzeba podjąć wyzwanie i postawić wszystko na jedną kartę wybierając tą drogę, która choć nieznana to jednak wabi siłą ocalałego serca -głosem miłosnej intuicji.

Zakochałam się jeszcze raz tak jak już myślałam, że nigdy nie będzie mi dane. I choć nie udaje mi się do tej pory ponownie w pełni zaufać pięknym słowom, którymi ukochany pieści moje uszy oraz zapewnieniom, że nie odejdzie jak tamten to jednak staram się, bo znowu jestem pewna, że warto.

Dzisiaj upływa sześć miesięcy od kiedy jesteśmy razem.



wtorek, 10 listopada 2009

Back to Poland

Zadowolona i szczęśliwa po sezonie letniej pracy w Irlandii wróciłam do Polski. Wszystko wydaje się być takie same jak przedtem tylko tym razem jakoś inaczej się wracało. To takie poczucie przyzwyczajenia. Zaraz pojadę, zaraz przyjadę.. tak jakbym już przywykła do takiego stanu rzeczy i zaskoczona byłam sama, że coraz mniej we mnie tęsknoty a coraz więcej chęci odkrywania świata na nowo.

Wzięłam głęboki oddech i już po tygodniu zatęskniłam za pracą. To jednak ważne, by mieć co robić. Nawet jeśli czasem jest ciężko i praca nie daje już tak wielkiej satysfakcji to jednak energia i uśmiech wraca gdy widzę jej efekty przeliczone na złotówki.

Rozpakowałam walizkę i odwiedziłam przyjaciół. Kupiłam ulubione śledzie i herbatę oraz poszłam na długi spacer, by przypomnieć sobie siebie sprzed pięciu miesięcy -bujającą w chmurach ze złamanym sercem kobietę, która próbowała krzyczeć gdy zamilkły wszystkie Anioły.

Mam tyle rzeczy do powiedzenia i tyle chęci do opisania świata, którym żyłam przez ostatnie miesiące. I mam też nadzieję, że wystarczy mi czasu i słów na jego opisanie.

Witam ponownie i zapraszam!


wtorek, 1 września 2009

Zygmunt Krasiński

> Gdy się przeszłość <

Gdy się przeszłość w duszę wnęci,

Lśni anielskim w niej obliczem;
W porównaniu z snem pamięci
I nadziei sen jest niczem.

Czy zasypiasz czasem, zdjęta
Magnetyczną wspomnień siłą,
I rozrywasz czasu pęta
Koło tego, co już było,
Aż ci stanie przed oczyma
Widmo tego, czego nie ma?

Czy ty czujesz, jak powoli
Świat zamglony przypomnienia
W tobie budzi się z niewoli?
Jak, z chmur - mroków - z zaćmień - z cienia
Otrząsając się pomału,
Wreszcie w duch twym się zmienia
Na miesięczny świat z kryształu?

Czy w nim widzisz, jak po ziemi,
Splotłszy serca - myśli - dłonie,
Chodzim ścieżki samotnemi
Po odludnej świata stronie?
Lub, gdy przyjdzie mus rozdziału,
Jak wśród świata schniem pomału,
Jak w nas mowa obcych ludzi
Serce boli - umysł nudzi?
Jak serc naszych całość żywa,
Co w jednego przeszła ducha,
Znów na dwoje się rozrywa
I tak ranna - krwią z ran bucha?
Jak w tęsknocie - jak w żałobie
Nazad dążym więc ku sobie?

Bo, jak gwiazdy, rozłączeni,
My szukamy się w przestrzeni
I na naszym dusznym niebie
Wiecznie ciężym my do siebie -
Aż spotkamy się znów razem
Gdzieś nad rzymskich ruin głazem
Lub na gockiej gdzie wieżycy,
Na cmentarzu lub w kaplicy -
Lub w pustyni, w górach, w skałach -
Lub na morza grzmiących wałach -
Lub na cichym gdzie jeziorze,
I obwiążą nas błękity,
Zamkną w wieniec opok szczyty
O jesiennych tęsknot porze.
Złotym wspomnień my łańcuchem
Powiązani razem z sobą -
I nam przeszłość nie żałobą,
Ale wiecznie żywym duchem.

I ten żywy duch się nieraz,
Gdym bez ciebie, sam wśród ludzi,
Jak stróż-anioł we mnie budzi.
Ot, w tej chwili - ot, patrz teraz:
Złożył skrzydła mi na duszę
I w niej tęczę skrzydeł kręci!
Patrz, zapadam w sen pamięci,
I już przez sen mówić muszę!...

Czy ty widzisz? - gdzieś na skale
W dzień słoneczny stoim sami -
Czy ty widzisz, jak pod nami
Śpią w przepaści jezior fale?

Stoim, milczym i oczyma
Przebiegamy wód kryształy.
Skazy jednej na nich nie ma,
Snem z błękitu krąg ten cały,
A gdzie kończy się zatoka,
Naprzeciwko - siwe skały,
Wyżej - niebios toń głęboka,
Ten sam szafir, co na dole,
Równa cisza - i bez chmury,
W niej się tylko czernią góry,
Bo rozbita na gór czole.

Czy pamiętasz? My patrzyli,
Aż od razu, w jednej chwili
Coś błękitów krąg zacieni -
Inne światło już w przestrzeni
I już inne jezior lice;
Wiatr wpadł skądsiś w okolicę,
I, jak upior, po niej goni.
My już widzim z szczytu skały
Na pryśniętej jezior toni,
Jak fal bruzdy poczerniały,
Jak je powiew wiatru goni.
Lecz tam żaden szum nie wzlata,
Wiatr ten dziwnym milczkiem wieje,
Ruch i ciemność w świat ten sieje,
A nie mówi nic do świata.

(...)

poniedziałek, 13 lipca 2009

Far away from here

Tęsknić oznacza pragnienie bycia z osobą bliską.. tą, która rozumie każdy gest i słowo.

Ograniczona brakiem internetu zamilkłam na kilka tygodni. Powtarzam sobie, że to jeszcze tylko dwa miesiące i wtedy wszystko wróci do normy.. o ile jeszcze norma istnieje tam gdzie istniała ostatnio. Dom wydaje się tak bliski dzięki myślom biegnącym do każdego zakamarka mojego prywatnego azylu i osób, z którymi jestem związana emocjonalnie. W tym roku odczuwam dotkliwiej podjęte wcześniej decyzje i tak sobie myślę, że na jednej raczej się nie skończy ale o tym napiszę następnym razem.

Rozstanie z Poetą było przykre i zaskakująco łatwe. Z mojej i jego strony popłynęły słowa i miałam wrażenie, że były oczekiwane. Pisałam o tym już wcześniej -w miłości czas i miejsce jest złotem podarowanym przez siłę, która pojawia się znikąd i zostaje na dłużej lub zabiera ze sobą serca by pokazać raz jeszcze, że życie może zaskoczyć w najmniej oczekiwanej chwili .




poniedziałek, 6 lipca 2009

Co kosztem czego?

Co ma trwać niech trwa, niech cała reszta spokój i oddech duszy da..


Już ponad dwa miesiące, od kiedy jestem znów w Irlandii. Tutaj codziennie poznaje nowych ludzi z różnych stron świata i miarę życia, która swą odmiennością pokazuje mi coraz to inne możliwości, jakie dzięki niej można osiągnąć.

Nie mam tu wielu atrakcji i może, dlatego miejscowość, w której pracuje podoba mi się tak bardzo. Mam czas na bycie sobą z samą sobą oraz myślami, które jeszcze parę miesięcy temu przeganiałam z wielkim hukiem i robiłam wszystko by zapomnieć o tym jak jeden łobuz złamał mi serce.. W dużym mieście można się dobrze ukryć i zanudzić jednocześnie. Zawsze jest tak samo – „Coś kosztem czegoś”.

Jeśli więc wierzę w przeznaczenie to, jakich argumentów mam użyć by przekonać samą siebie, że to, co jest mi pisane ciągle czeka na mnie w Polsce? Los dał mi kolejną szansę wyboru i godząc się na wyjazd do Irlandii zdecydowałam o jego ciągu. Życie pisze własne scenariusze i kolejny raz się o tym przekonuje. Wyjechałam zostawiając mojego Poetę w momencie, gdy nie byłam do końca pewna, że to, co robimy jest właściwe a skaza na moim sercu nie zrosła się wystarczająco by mieć pewność, że nasz rozpoczynający się dopiero związek jest kierunkiem, w którym chcę podążać. Przyjaźń miedzy nami trwała dość długo. Zanim oboje w tym samym czasie zdecydowaliśmy się by być razem -czas, który kiedyś nas rozdzielił dopiero teraz nabiera znaczenia, bo prawdziwej przyjaźni ani czas ani odległość nie jest w stanie rozdzielić a w miłości czas i dzieląca odległość ma ogromne znaczenie..

wtorek, 30 czerwca 2009

Irlandia.. ach moja Irlandia!


Spaceruję..


..zwiedzam i podziwiam..


oraz poznaję nowych przyjaciół :-)


środa, 24 czerwca 2009

Alchemik

"Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka.
Czy to na dalekiej pustyni
Czy w samym sercu gwarnego miasta

I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga
I spotkają się ich spojrzenia
To wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość

Liczy się tylko ta chwila
I owa niewiarygodna pewność
Że wszystko pod niebieskim sklepieniem
Zostało zapisane jedną ręką

Ręką, która obdarza miłością
I stwarza bliską duszę dla każdego śmiertelnika
Który w słonecznym świetle
Krząta się niestrudzenie
Wypoczywa i szuka swego skarbu

Bo jeśli by tak nie było
To marzenia całego ludzkiego rodzaju
Nie miałyby najmniejszego sensu."

Paulo Coelho - Alchemik


niedziela, 21 czerwca 2009

Opowiem Wam naszą historię

Mój Poeta. Znamy się z liceum gdzie chodziliśmy do jednej klasy. Uważałam go wtedy za osobę bardzo tajemniczą i nieprzewidywalną. Zawsze był indywidualistą. Robił, co chciał. Ubierał się na czarno i rzadko się golił. Palił papierosy i nie stronił od alkoholu. Na lekcje języka polskiego przychodził z własną książką Dostojewskiego i w czasie, gdy powinien uważać na lekcji on siedział z nosem w książce. Pisał wiersze i czytał również moje. Jako pierwszy udzielał mi wskazówek. To on wraz ze swoim kolegą sprawił, że zwątpiłam w Boga. Jego argumenty dały mi wtedy tak do myślenia, że popłakałam się wróciwszy do domu. Nie wspominam z sentymentem tej sytuacji, bo patrząc na nią dzisiaj życzyłabym sobie, aby w ogóle się nie wydarzyła. Dialog przeciwnika kościoła i katolika zawsze kończy się tak samo. Źle. A moja wiara raz podupadłszy już nigdy nie była tak sama.
Po kilku latach od skończenia liceum spotkaliśmy się na ulicy.. przypadkiem i tak się zaczęło. Najpierw sms-y, spacery i czerwone wino. I kiedy przyszedł moment, gdy nasze dusze rozmawiały już bez słów, kiedy to byłam gotowa otworzyć dla niego drzwi mojego serca –on nic nie zauważył i choć pisał, że mnie kocha nie przyszło mu do głowy, że możemy być parą nie tylko wirtualnie, ale prawdziwie i stworzyć dla siebie miłość, jakiej pragniemy. Kontakt się urwał. Po jakimś czasie spotkaliśmy się. Opowiedziałam mu o moim pragnieniu z tamtego czasu i o tym, że chyba nieświadomie złamał mi serce. Był w szoku, ale zrozumiał, że przeoczył coś ważnego, więc kontakt się odnowił z jego inicjatywy. To już nie było to samo. Czar prysł, więc szczerze powiedziałam mu, że nie będziemy parą i przestaliśmy odzywać się w ogóle. Po ponad roku dostałam maila. Zwykłe pytania, co słychać, czy wszystko w porządku. Podpisał się „Na zawsze Twój, kochający B.” i wtedy zrozumiałam, że tym razem ja chyba coś przeoczyłam.
Po rozstaniu z R. długo nie mogłam dojść do siebie. Miłość, o której marzyłam dotknęła mnie by za chwile zniknąć. Byliśmy ze sobą krótko a uczucie, jakim go darzyłam było większe niż te wszystkie przeszłe zebrane w całość. Nie chciałam być tą, która czeka jedynie na królewicza i gardzi miłością, która czeka za rogiem. Zadzwoniłam do mojego Poety i od trzech miesięcy jesteśmy razem. Plany rozkwitu naszej miłości pokrzyżował mój wyjazd do Irlandii. Oczywiście związek, jeśli silny –przetrwa również odległość. Wiersz, który publikowałam napisał dla mnie na dzień przed wyjazdem -zaczarował mnie. Odkąd jestem tutaj dostałam dwa listy. Są piękne. Zresztą przeczytajcie sami..

Moja Ukochana!
Zastanawiałaś się może kiedyś, czym jest przeznaczenie? Co w ogóle znaczy? Myślę nad tym od momentu Twojego wyjazdu.. Czytałem o tym wiele i najlepszym źródłem okazały się starożytne podania greckie. Przeznaczenie zwane jest tam Koniecznością i występuje pod imieniem Ananke oraz jej córek zwanymi Mojrami. Ananke oraz Mojry są poza wszelka władzą bogów i przędą nici/wstążki. Każda z tych wstążek jest inna, bo przeznaczona jest dla jednego człowieka symbolizując jego narodziny, życie i śmierć. Jego los. Konieczność czy jak wolisz Przeznaczenie. Bywają przypadki (sic!) że wstążki te potrafią się spleść razem powodując, że los dwojga różnych ludzi łączy się i stają się oni sobie przeznaczeni.. Znalazłem jeszcze dwa hasła, które pasują do Przeznaczenia. Eros i Thanatos. Miłość i Śmierć. Analizując te archetypy doszedłem do kilku wniosków a właściwie to po prostu upewniłem się, co do moich zarówno wcześniejszych jak i teraźniejszych przekonań. Pierwsze z nich to to, że Ananke splotła wstążki naszego życia i tak czy inaczej spotkalibyśmy się kiedyś. Nasze planety krążą po tych samych orbitach. Drugie z nich to to, że kiedyś umierać będę z przekonaniem, że urodziłem się po to by Cię kochać. Nic tego nie zmieni, bo takie jest moje Przeznaczenie...
Strasznie mi tutaj bez Ciebie. Zrozumiałem, że człowiek odczuwa samotność bardziej nie wtedy, kiedy jest sam, ale w momencie, kiedy kogoś traci. Chociaż nie straciłem Cię na zawsze to nie umniejsza to wcale mojego cierpienia. Życie toczy mi się tutaj powoli mimo wielu zajęć. Czas okrutnie się wlecze. Wysycham bez Ciebie jak Ziemia bez Wody. Nie mogę słuchać Twojego głosu, patrzeć Ci w oczy, nie mogę trzymać Twojej dłoni ani Cię głaskać. Czuję się zagubiony niczym dziecko we mgle. Przy zdrowych zmysłach trzyma mnie świadomość, że w końcu wrócisz i moje płuca napełnią się czystym światłem. Może trafi nam się wtedy jeden z ostatnich ciepłych jesiennych dni i zrobimy piknik. Rozłożymy koc na trawie i będziemy pić kawę i wino przegryzając ciastem i serem. Będę Cię tulić i całować. Będę Cię trzymać tak jakbym Cię już nigdy nie miał wypuścić z rąk i będę milczał a Ty spytasz: „O czym myślisz Kochanie?”
Siadłem w mojej ulubionej knajpie, takiej kawiarni - galerii, która się zwie "Impresja" i zrobiłem coś dziwnego.... Choć byłem sam zamówiłem dwie kawy i jedną z nich postawiłem na przeciwko siebie... dla Ciebie... i zacząłem pisać list. Dzięki mojej wyobraźni byłaś prawie na wyciągnięcie ręki... Ech Kochanie! Ciężko mi tu bez Ciebie..
Zrobiłem też coś, co zdziwiło mnie znów samego. Ściągnąłem obrączkę z kciuka i założyłem ją na palec, na którym powinno się nosić obrączkę ślubną (jak złączę palce to prawie nie widać, że jest za duża). Niech wiedzą wszyscy a przede wszystkim wszystkie, że moje serce, ciało i dusza należą tylko do Ciebie i tak pozostanie do końca moich dni. Ty jesteś Tą, Co Potrzeba. Teraz zwłaszcza się o tym przekonałem. Poznałem dogłębniej swoje uczucia w stosunku do Ciebie właśnie przez Twój wyjazd... I lepiej mi z tym i bardziej ciężko zarazem, bo zdaję sobie sprawę z tego, że w momencie, w którym się odnaleźliśmy w końcu to musieliśmy się pogubić.. ale cóż. Kwestia czasu i wszystko wróci do normy i znów będziemy mogli być razem...
Kawa w nałęczowskiej „Impresji” wystygła.. Byłaś tam przy mnie wtedy. Rozpromieniona z błyskiem radości i zadowolenia w tych pięknych oczach, w których utopiłem się tak dawno temu i uśmiechałaś się. Obserwowałaś mnie jak piszę ten list dotykając koniuszkami palców mojej leżącej na stoliku dłoni. Wyszeptałem, że Cię kocham i już Cię nie było.. Ja też w końcu wystygłem, więc zapłaciłem i wyszedłem.
Wiedz, że myślę o Tobie w każdej chwili, cały czas. Nie martw się Kochanie o mnie. Dam sobie radę. Czekam tu na Ciebie ze spokojem i uporem. Nic złego nie może się stać, bo nic nie jest w stanie zmienić przeznaczenia. Nawet bogowie nie mają władzy nad Koniecznością.
Na zawsze Twój
B.”

Prawda, że piękny? :-)